Kolejne single po Singletracku pod Smrkiem. i tym razem nie u nas tylko u naszych południowych sąsiadów Czechów. Żeby tam śmigać trzeba było wyruszyć około 6-tej i przejechać prawie 180km do miejscowości Cierna Voda. Na parkingu hotelu o zaskakującej nazwie Cierna Voda zastaliśmy sporą ilość rowerzystów różnej maści - od trekingowców do enduraków. Wszyscy chcą zmierzyć się z legendarnymi ścieżkami. Wśród tej ilości osób znalazło się też parę z ekipy EMTB. Z nami (Michałem, Foxiem i mną) było 7 osób. Razem ruszyliśmy w nieznane.
Na początek łagodnie do góry szutrówką
Tutaj ścieżka zrobiła się bardziej stroma, węższa i trudniejsza.
W części skalnej zostały zrobione kładki po których można spokojnie śmigać
Część ekipy szyderczo spogląda w dół na tych, co jeszcze się męczą
Samotny wśród głazów - w roli głównej Samotny (Michał) i głazy
Michał w akcji - nawet na kładce trzeba było zachować czujność i uwagę.
Foxiu widać zadowolony :)
Ja też daję radę
Ekipa dziarsko jedzie dalej
Reszta ekipy
Krotka ścianka, na której już pewnie nie jeden poleciał.
Kapitalna fotka oddająca klimat na ścieżce.
Na drugiej pętli spotykamy większą ekipę EMTB i z 7 robi się ponad 25 osób. Wśród nas znalazły się również trzy dzielne Panie, z czego dwie na HT. Dolna część trasy jest już mniej skalista, a co za tym idzie - łatwiejsza i szybsza. Można też polatać na kilku hopkach, usypanych po bokach trasy raz z lewej, a raz z prawej strony i na dwóch progach. W tej części trasy zdecydowanie lepszy Flow.
Widać że Rychleby bronią się zaciekle. Na dużej ilości głazów widać, że okaleczyły niejeden amor, ramę czy przerzutkę. A i niejednego bikera pewnie potraktowały ostro.
Na końcu trasy czuć buzującą w żyłach adrenalinę. Chciałoby się więcej, ale na trzecią pętlę już nie mamy siły. Pozostaje tylko dojazd asfaltem do hotelu, gdzie czeka na nas auto, obiad i pifko :)
Tekst: Szuwar
Fotki: Foxiu - dzięki za udostępnienie.